Felieton Kacpra Biernackiego na temat Marszu Śmierci z Auschwitz do Wodzisławia, którego 80 rocznicę będziemy obchodzić w 2025 roku.
17 stycznia 1945 roku około 56 tysięcy więźniów wyruszyło z Auschwitz do stacji kolejowych w Wodzisławiu Śląskim oraz Gliwicach. Morderczy zimowy mróz, zajadłość pilnujących kolumny żołnierzy SS, oraz znaczny dystans, który pokonywali pieszo sprawił, że dla wielu z nich była to droga ostatnia.
Nasz ziemia usłana jest miejscami pamięci, pomnikami oraz mogiłami tych, którzy polegli na trasie. Dzięki staraniom nieżyjącego już Jana Stolarza od dwunastu lat grupa ludzi, którym ta straszna historia leży na sercu każdego roku pokonuje trasę marszu śmierci. Ich wysiłek, spotkania z mieszkańcami mijanych miejscowości, prelekcje w szkołach mają jeden cel – aby pamięć trwała.
Auschwitz Birkenau utworzony przez Niemców w połowie 1940 roku jest symbolem terroru i ludobójstwa, na skalę bez precedensu w historii ludzkości. Niemiecki porządek w nazistowskiej służbie pozwolił na stworzenie miejsca doskonałej anihilacji. Człowiek – nie człowiek, więzień pozbawiony człowieczeństwa stał się przedmiotem, produktem, wykorzystywanym na skalę przemysłową w badaniach medycznych, produkcji chemicznej, a nawet kosmetycznej. Przemysł śmierci. W momencie kiedy zbliża się front, człowiek – nie człowiek, więzień – jak przedmiot, jak element machiny musi zostać przetransportowany w głąb Rzeszy, aby go dalej wykorzystywać. Musi iść. Przez mróz, przez śnieg, kto okazuje się zbyt słaby – jest zbędny, należy się go pozbyć. Jego użyteczność minęła.
Więźniowie – ludzie tacy jak my. Są wśród nich nauczyciele, żołnierze, piekarze, przedsiębiorcy, ale i kryminaliści, złodzieje. Wszyscy równi w cierpieniu i upokorzeniu. Maszerują ku śmierci.
Ale można spojrzeć inaczej. To jest marsz życia. Oto wielu z nich dokonuje największej zemsty na nazistowskiej machinie śmierci. Przetrwali. Mimo trudów, mimo mrozu – pokazują siłę człowieczeństwa. Ile jest wstanie znieść człowiek i przetrwać. Ile trudności pokonać, by przeżyć. Ich życie to policzek wymierzony nazistom, ich przetrwanie to splunięcie w potworną twarz wojennej machiny. Niesiony zimowym wiatrem niemy krzyk: „Nie dacie rady nas pokonać, zabić”.
W perspektywie tych wydarzeń, dzisiejsze, przeżywane w ciepłych domach problemy, niespłacone kredyty, trudności w pracy, czy sąsiedzkie kłótnie – wydają się nadzwyczaj miałkie i puste.
I strażnicy. Ludzie tacy jak my. Są wśród nich nauczyciele, żołnierze, piekarze, przedsiębiorcy, ale i kryminaliści i złodzieje. Wszyscy wtłoczeni do zarządu przemysłu śmierci. Żaden z nich nie urodził się zły. Nikt z nich nie urodził się mordercą. To nie jeden moment ani chwila olśnienia sprawił, że stali się członkami SS.
Ta zabójcza ideologia nie przyszła wraz z wschodem słońca pewnego dnia. To szereg drobnych decyzji, pozornie w interesie narodu, społeczeństwa. To pierwsza myśl, że masz większe prawo do czegoś niż twój sąsiad. To pierwsza decyzja o tym, że pozbawiasz głosu kogoś, kto ma inne zdanie. A potem krok dalej – inny przestaje być człowiekiem. A skoro nie jest już człowiekiem, ale czymś gorszym, przedmiotem, albo zwierzęciem to masz prawo zrobić z nim co chcesz.
Każdy z nas jest dzisiaj na początku dokładnie tej samej drogi – jeśli tylko podgrzewamy spory polityczne i światopoglądowe, jeśli zabraniamy zabierać głos tym, którzy mają inne zdanie, jeśli zamykamy usta tym, którzy nas krytykują. Robimy pierwszy krok na tej samej drodze, jeśli zaczynamy uważać, że coś nam się należy, bo jesteśmy lepsi od innych. Ale dzięki naszym codziennym, drobnym wyborom możemy na tę drogę nie wchodzić. Życzliwe „dzień dobry”, sąsiedzka pomoc. Małe lokalne zaangażowanie. Wsparcie charytatywnych inicjatyw. Ciepła kurtka i buty, lub coś do jedzenia dla bezdomnego. Dostrzeżenie człowieka w człowieku – kimkolwiek jest, jakakolwiek jest nasza historia.
Ludzie zamieszkujący trasę marszu. Tacy jak my – nauczyciele, żołnierze, piekarze, przedsiębiorcy, ale i kryminaliści i złodzieje. Często z narażeniem życia, wychodząc ze strefy komfortu dzielą się tym co mają – kubkiem ciepłego napoju, kawałkiem chleba. Ci bardziej odważni ukrywają więźniów, pomagają im uciec. Niektórzy płacą za tę pomoc wysoką cenę – esesmani lubują się w przemocy wobec tych, którzy pomagają. Mieszkańcy naszego regionu potrafili pokazać, czym jest prawdziwe człowieczeństwo.
W przyszłym roku będziemy przeżywać 80 rocznicę marszu ewakuacyjnego. Wspominajmy. Pamiętajmy. Abyśmy nigdy nie musieli się już przekonywać, ile jest wstanie wytrzymać człowiek, by przeżyć.
Kacper Biernacki